niczym wodorosty.

niczym wodorosty. – Och... bue – wydusił z siebie. Jego umysł powoli z powrotem dopasował się do czaszki. a także stwierdził, iż akurat jest w stanie jasno myœleć. Dysponował teraz nową wiedzą prostego czaru dotyku. Przed jego oczami zapłonęła główna sekwencja czaru, równie wyraŸnie, jakby stworzył ją tysiąc razy. mimo wszystko niektóre runy były pomylone – wiedział, ze względu na to że kontakt był jednym z nielicznych czarów na tyle prostych, iż zdołał nauczyć się ich właœciwej pisowni. obecnie był już pewien: kontakt z jego umysłem zainicjował błędy do jednego z najbardziej wartościowych artefaktów Zakonu. Nikodemus przyłożył dłonie do twarzy. – Nie... nie... – załkał. Wypełnił go wstyd oraz poczucie winy. Po wsze czasy będzie już znany jako kakograf, który zniszczył najcenniejszy artefakt Starhaven. – Chwila! – wykrzyknął nagle. – Zaraz. – Była dodatkowo jedna nadzieja. Może jeœli zdoła naprawić swój uszkodzony umysł, uda mu się też naprawić Indeks. – Pokaż mi – polecił Indeksowi – wszelkie po prostu dokumenty dotyczące leczenia kakograf ii. Gdy księga zaczęła przewracać strony, Nikodemus podniósł wzrok oraz wymamrotał modlitwę do Hakeema. Gdy Indeks znieruchomiał, wziął głęboki oddech oraz popatrzył w dół, gotów czytać. Ale strona była pusta. Z Nikodemusa uszło całe powietrze. Jego kakografia zniszczyła Indeks. Może akurat zwymiotuje. – dobrze, żebym był tym całym Zimorodkiem – mruknął do siebie, przyciskając dłoń do brzucha. Jeœli nie, nigdy nie wybaczy sobie zniszczenia tak pięknego artefaktu. Zaczęły mu drżeć ręce. – Niech to Los pochłonie – warknął. – Nie będę kimœ takim. – Zamknął oczy. – Nie będę słaby. Nie będę kaleką. Musiał odzyskać determinację, by pokonać golema oraz pozbyć się swojej kakografii. Zdoła to zrobić, jeœli będzie doœć odważny oraz zdyscyplinowany. Nie miał momentu na lęk ani poczucie winy. Spojrzał na Indeks oraz oczyœcił umysł ze wszystkiego poza trzema gwiazdkami z dziennika badawczego Shannona. później położył dłoń na pustej stronach przed sobą. Jego umysł wystrzelił do góry niczym strzała, wzbijając się na inny poziom. w miejsce mimo wszystko wœród gwiaŸdzistego nieba, znalazł się teraz przed potężną złotą œcianą, rozciągającą się we wszystkie strony niemal w nieskończonoœć. Œciana zrobiona była z numenosowej prozy Shannona. Nikodemus zobaczył przed sobą pierwszą stronę dziennika, z datą sprzed ponad dwudziestu lat. Po prostu myœląc o póŸniejszym wpisie, sprawił, iż œciana zaczęła się przesuwać w lewo. Patrząc na jej odległy koniec, spostrzegł, iż tekst zginał się, tworząc olbrzymi krąg. Kodeks w formie pierœcienia przemykał obok, rozmazując tekst w gładką powierzchnię. Po czym bez ostrzeżenia tekst znieruchomiał w jednej momencie, przyprawiając Nikodemusa o zawrót głowy. Rozjarzył się przed nim ostatni wpis Shannona. Był to długi numenosowy czar skomentowany œwiecącymi na zielono zdaniami we kolektywnym języku. Nikodemus zmarszczył brwi, próbując zrozumieć przeznaczenie tekstu. Proza zdawała się należeć do odczaru, ale nie należała do typowych odmian nonsensownych lub antysensownych. Jej struktura przywoływała na myśl zacisk. Nie miało to najmniejszego sensu. standardowo odczary starały się rozerwać twierdzenie